Potraficie podać przykład kraju, w którym oligarchia sprawdza się jako system polityczny? Nie mówię o dbaniu o „swoich”, o ten ułamek procenta uprzywilejowanych, tylko o realny system, który potrafi mądrze kierować krajem, narodem, tak żeby pogodzić interesy jednostki i ogółu? Tak, żeby budować dobrostan na każdym poziomie, bez pomijania kogokolwiek, kto na własne życzenie nie chce być pominięty? Ja nie potrafię podać takiego przykładu.

Polityka to gra. Prawdziwe intencje graczy można poznać po tym, jak szanują reguły gry. Demokracja nie jest najlepszym systemem, wiadomo, ale lepszego jak dotychczas nie wymyślono. Czyli dziś przegrałem, a za kilka lat może wygram. Reguły gry powinny być ważniejsze niż wygrana, no ale… pokusa złamania reguł i pozbycia się konkurentów jest potężna, bo jeśli się uda, to już nie trzeba się będzie więcej starać i krygować. W folwarku obowiązują inne zasady.
Ja to już przeżyłem, więc wiem, jak się kończy zamiana demokracji na folwark: kończy się zmarnowanymi pokoleniami, zmarnowanymi szansami, biedą, zacofaniem i kolejnym okrągłym stołem za kilkadziesiąt lat. Albo krwawą rewolucją nieco wcześniej.
W tym scenariuszu przyszły Jaruzelski, który będzie wprowadzał w Polsce stan wojenny w latach czterdziestych, może dopiero co napisał maturę i jeszcze nie zna swojej przyszłości.
Ja już to naprawdę raz przeżyłem, wiem jak smakuje jednowładza. Nie chcę tego doświadczać ponownie.