Odporność krótkotrwała

,

Odporność na wiele chorób jest nietrwała i to nawet nie dlatego, że bakterie i wirusy mutują. Układ immunologiczny „zapomina” o zagrożeniu i gdy to przychodzi ponownie, jest równie zdziwiony jak za pierwszym razem. Jeśli się chwilę zastanowić, to samo dotyczy ludzi, a nawet państw.

Pisałem o tym w felietonie Fantastyka survivalowa, że niespodziewane katastrofy, takie jak pandemia, nie są wielkim zaskoczeniem dla miłośników fantastyki naukowej. Większość scenariuszy masowych nieszczęść już została przepracowana w książkach, grach albo filmach SF. Istnieje wiele zagrożeń, które powinni dobrze znać również ludzie nieobeznani z fantastyką. A jednak wszyscy je ignorujemy.

Ludzie mają bowiem tendencje do bagatelizowania niebezpieczeństw, które nie grożą im tu i teraz. Trochę ma to związek z dolegającą każdemu, w mniejszym lub większym stopniu, prokrastynacją. Przecież ja jutrzejszy jestem mi teraźniejszemu mniej bliski niż ja zaminutowy, a ja zapięcioletni to już niemal obca osoba. Nie bez znaczenia jest też optymalizacja zużycia czasu i energii na przeciwdziałanie odległym, teoretycznie możliwym katastrofom. Te bliższe i bardziej prawdopodobne zajmują nas bardziej, co oczywiste. To jednak powoduje, że zajęcie się tematem katastrof o niskim prawdopodobieństwie jest odsuwane w nieskończoność. Wiemy, że na pewno się wydarzą, nie wiemy jednak, kiedy to nastąpi. Zatem ignorujemy temat, o za każdym razem, keidy o nim myślimy, prawdopodobieństwo nadal jest równie niskie. Dobrym przykładem jest tu globalna pandemia czy ogólnoświatowy black out, o których pisałem kilka lat temu. Ta pierwsza katastrofa już się wydarzyła. Na drugą wciąż czekamy.

Nie da się oczywiście trwać w stałej gotowości. Pamiętam z dzieciństwa prognozy pogody w jednej ze stacji radiowych. Zawsze kończyła je prośba do kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności. Jeżeli komuś wydawało się, że w ten sposób zwiększa poziom bezpieczeństwa na drogach, był w błędzie. Tego rodzaju komunikaty usypiają czujność. Wiedziano o tym już w starożytności, czego dowodem jest bajka Ezopa o chłopcu wołającym dla zabawy „Wilki! Wilki!”. Gdy wilki przyszły naprawdę, nikt mu nie uwierzył.

Winne są również media, które każdy banał potrafią przedstawić jak nadciągającą apokalipsę. Wiadomo dlaczego: niebezpieczeństwo generuje najsilniejsze emocje, dzięki czemu odbiorcy mogą osiągnąć najwyższe skupienie w momencie emisji reklamy leku na grzybicę stóp. Istnieją całe ruchy społeczne karmiące się strachem przed rozdmuchanymi lub wręcz fikcyjnymi zagrożeniami. Chciwość i ignorancja mediów generują szum informacyjny, który odwraca uwagę od prawdziwych problemów.

Czy pandemia COVID-19 była zaskoczeniem? Była, choć nie powinna, bo coś podobnego musiało się wydarzyć prędzej czy później. Czy kolejna pandemia będzie zaskoczeniem? Będzie, choć prawie na pewno się wydarzy w perspektywie kilku-kilkunastu lat. No właśnie, kilku-kilkunastu, co oznacza, że zainteresowanie tym zagrożeniem pojawi się dopiero, gdy będzie już za późno.

No i jest jeszcze jeden element tej cywilizacyjnej prokrastynacji – demokracja parlamentarna. Wymusza ona na rządzących przyznawanie najwyższego priorytetu działaniom, których efekty będą widoczne w czasie trwającej kadencji. Między innymi dlatego w kwestii np. przeciwdziałania zmianom klimatycznym nie dzieje się tyle, ile powinno. Niewiele lepiej wypadają tutaj korporacje, które w oczywisty sposób przeliczają skutki katastrof na bilans własnych zysków i strat, również w niezbyt odległej perspektywie.

Zmiany klimatyczne to coś, z czym mamy do czynienia po raz pierwszy, ale nie lepiej traktujemy zagrożenia pojawiające się cyklicznie, te, które dobrze znamy. W Polsce co kilkanaście lat przydarzają się duże powodzie. Czy podejmujemy wystarczające działania, by ograniczyć skutki następnej powodzi? No nie bardzo. Cała historia tego kraju uczy nas, że nasza pozycja geograficzna jest wyjątkowo niekorzystna. Inaczej niż w przypadku krajów Europy Zachodniej, siła militarna decyduje o istnieniu na mapie. Czy dbamy wystarczająco o nasze siły zbrojne, by po raz kolejny nie popełnić błędów przeszłości? Nieszczególnie.

A co, gdybyśmy tak dysponowali możliwością wymiany informacji ze światami równoległymi jak w serialu Odpowiednik (Counterpart)? Ja sam kiedyś, dawno temu, napisałem o tym opowiadanie. Gdybyśmy mogli obejrzeć transmisję na żywo z własnego miasta, które w alternatywnej rzeczywistości, z powodu wojny zamienia się w ruinę, nie ignorowalibyśmy kondycji armii. Gdybyśmy widzieli własny samochód w rowie, nie oszczędzalibyśmy na przeglądzie technicznym i nowych oponach. Znane zagrożenia z kategorii „Nie czy, lecz kiedy?” traktowalibyśmy wówczas zdecydowanie bardziej serio.

Nasze podejście do znanych, powtarzających się zagrożeń przypomina grę Jenga. Za każdym razem kończy się ona tak samo i nie ma co do tego wątpliwości. A jednak emocje dotyczą tylko najbliższego ruchu. Uff… tym razem się udało. Cudem dosłownie.

2 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz