Mgła
publikacja Science Fiction 20 (11/2002)
(fragment)
Kolejny dzień. Znów ta mgła. Niepokoi mnie. Po prawdzie nigdy nie lubiłem mgły. Zacierają się kontury, dźwięki rozchodzą się inaczej - czasem nie słychać tych bliskich, czasem znów odległe wydają się dochodzić zza najbliższego drzewa.
Adrian zdał sobie sprawę, że od pewnego czasu widzi coś dziwnego. Przez szczelinę pod drzwiami wejściowymi przepływała mgła. Zupełnie, jakby ktoś ją od zewnątrz wdmuchiwał. Zsunął się z łóżka odkładając zeszyt i zajrzał do dużej izby. Na środku, obok stołu sunąca przy podłodze mgła unosiła się formując kłąb sięgający niemal powały. Nie rozpływała się w powietrzu pozostając w ciągłym, powolnym ruchu. Chłopak uprzedził strach, który zaczynał kiełkować w jego umyśle. Zdjął kurtkę i machając nią rozpędził po całym pomieszczeniu nietrwałą chmurę.
– Rozpalę w kominku – powiedział i zaczął układać suche polana w stosik.– Jest tu za zimno i wilgoć wlatuje.
„Dlaczego ja siÄ™ tÅ‚umaczÄ™ - Czy zaczÄ…Å‚em siÄ™ już naprawdÄ™ bać?”
Odwrócił się w poszukiwaniu kawałka papieru i zobaczył, że kłąb mgły znów zaczyna gęstnieć w poprzednim miejscu. Ponownie go rozwiał i nieużywanym kocem uszczelnił drzwi. Zapalił chustkę do nosa i podłożył pod drewno. Wypaliła się po kilkunastu sekundach. Położył następną a na niej drobne patyczki i większe drzazgi z polan. Tym razem drewno przyjęło ogień. Odwrócił się i zobaczył pochylająca się nad sobą mglistą postać. Mrugnął powiekami. W miejscu postaci były już tylko niewyraźne kłęby mgły. Dmuchnął drąc je na pół.
– Takiego ducha widziała? – pomyślał, ale nie uspokoiło go to ani trochę. Prawdę mówiąc teraz wiedział już z całą pewnością, że boi się naprawdę.
– Strażnik nie zobaczy dymu? – zapytała z sypialni Magda.
– W nocy nie widać dymu… ani strażników, a tu jest… za dużo wilgoci.
„Zaczynam Å›wirować” – pomyÅ›laÅ‚ wstajÄ…c. UpewniÅ‚ siÄ™, że pÅ‚omieÅ„ nie zgaÅ›nie i miaÅ‚ wracać do łóżka, gdy pod nogÄ… wyczuÅ‚ nierówność podÅ‚ogi. SpojrzaÅ‚ w dół. Metalowe kółko od klapy do piwnicy. Piwnica! Nie sprawdziÅ‚ piwnicy. PoczuÅ‚ siÄ™ rozczarowany, bo dopiero co byÅ‚ pewien, że sprawdzanie wszystkich ciemnych kÄ…tów miaÅ‚ za sobÄ….
„O nie! Nie wejdÄ™ tam”– pomyÅ›laÅ‚.
Stał na niewielkiej klapie. Małe pasemka mgły sunęły po podłodze i wnikały w szczeliny wokół klapy. Zachowywały się bardziej jak pasemka dymu niż mgły. Rozejrzał się. Mgła niczym w puszczonym od tyłu filmie pełnym efektów specjalnych pokrywała teraz podłogę cienką warstwą w niezrozumiały sposób ciągnąc do piwnicy - jak woda w wannie po wyjęciu korka. Wpatrywał się w to zjawisko w osłupieniu przez dobrą minutę, nim mgła znikła zupełnie. Zdawało mu się, że nagle nastała cisza, choć wcześniej nie słyszał przecież żadnego dźwięku.
Otrząsnął się i ustawił pionowo na klapie kilka polan - w charakterze alarmu, gdyby ktoś lub coś chciało ją unieść. Nie miał żadnego pomysłu na to, co miałby zrobić, gdyby alarm zadziałał.
Oparł się o framugę drzwi do sypialni i ocenił konstrukcję. Powinna runąć przy delikatnym poruszeniu klapy. Wyciągnął z kieszeni pogniecioną paczkę papierosów, włożył do ust pierwszego z brzegu, nadłamanego papierosa i przypalił. Rzucił palenie (po raz kolejny) miesiąc temu, ale profilaktycznie nosił ze sobą paczkę.
– Co tam widziałeś? – zapytała Magda unosząc się na łokciach.
– Nic… takiego. RozpaliÅ‚em ogieÅ„, żeby byÅ‚o cieplej.
Udostepnij
June 18th, 2011 at 18:27
A ja kocham mgłę. Kocham zacierające się kontury i inaczej rozchodzące się dźwięki. Opowiadanie bardzo pomysłowe, mam nadzieję, że pojawi się w całości w zbiorze pańskich opowiadań.