Kamienny Kasztel w Parku Chorzowskim
Park Chorzowski (znany też pod chwytliwą poetycko-urzędniczą nazwą WPKiW lub marketingową Park Śląski) to miejsce magiczne. W samym środku brudnego (przynajmniej tak myśli większość Polaków) Śląska trafiamy nagle na kilka kilometrów lasu-parku z jeziorami, alejkami, wzgórzami, polanami, łąkami, ruinami (sztucznymi), lunaparkami i knajpami oczywiście. To miejsce, gdzie rozgrywa się akcja młodzieżowej powieści Miłek z Czarnego Lasu Romka Pawlaka. Jakby się głębiej wkopać w archiwa, jest to również miejsce, w którym rozegrało się wiele kryminałów i to zupełnie niefikcyjnych. W dalszej części tego wpisu zajmę się jednak kulinarną częścią tej enklawy z naciskiem na jedną knajpę – Kamienny Kasztel, gdzie żem był ucztował.
Park Chorzowski to obszar, przy którym nadgryzane przez chciwych developerów budowlanych (kill’em all) warszawskie Pola Mokotowskie jawią się raptem skwerem osiedlowym. Park ten jest na pewno pięknym przykładem na to, jak w PRL-u uprawiano papierowy Matrix, czyli fikcję statystyczną. Chorzów był jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast Polski, więc teren zielony, który należał do Katowic, włączono do Chorzowa i tadam! Chorzów przestał być jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast Polski. Tak przynajmniej głosi legenda.
Ale do brzegu; miało być o knajpach. Park jest ostoją dla wielu knajp, lepszych lub gorszych, z naciskiem na te drugie. Jadłem tam już cheeseburgera, który nadawałby się na łatkę wulkanizacyjną, frytki, przy produkcji których nie ucierpiał żaden ziemniak, oraz spaghetti przygotowane z makaronu pennoni (czyli z rurek). Ale są tam też knajpy, które serio traktują klienta. Jedną z nich jest Kamienny Kasztel.
Menu nie jest przesadnie rozbudowane, raptem kilkanaście pozycji. Wbrew temu, co by się mogło wydawać, to dobrze świadczy o kuchni. Jeśli menu jest epickie, a przez oświetloną neonami witrynę nie widzimy odwróconego lustrzanie napisu „Savoy”, to może sugerować tylko jedno – kolejne wcielenie nieśmiertelnego duetu Zamrażarka & Mikrofalówka. No więc nie, w Kamiennym Kasztelu menu jest zwięzłe, ale zwięzłe w sposób słuszny. Jako wiecznie się odchudzający pasibrzuch zamówiłem roladę z kluskami śląskimi i modrą kapuchą, bo co ma zamówić Warszawiak weekendowo wrzucony towarzysko-zawodowym wezwaniem w środek Śląska? No nie panierowaną flądrę przecież. I odkryłem na nowo kluski śląskie, które znałem z dzieciństwa po postacią rozmrożonej wersji mącznej meduzy, rozpływającej się na talerzu, nie w ustach. Śląskie z Kamiennego Kasztelu były, że użyję softowego… zresztą powiem po prostu – były dobre. Bardzo dobre (nawet jeśli mrożone). Sos też idealny, bez turbopolepszaczy smaku. Sam zraz również w sam raz. I bez wykałaczek, które musimy wydłubywać z mięcha.
Nie trzeba przetestować całego menu knajpy, by poznać klasę kucharza. Wystarczy wybrać najbardziej ryzykowne potrawy. Drugą potrawą było carpaccio z łososia. Carpaccio łatwo skopać i to na wiele sposobów, a pierwszym z nich jest przygotowanie go na zaś. To carpaccio nie było skopane. Gdzie miało być balsamico, było balsamico, a nie maggi. Gdzie miała być cytryna, była cytryna, zamiast identycznego z naturalnym koncentratu z żółtej buteleczki. Do tego kapary i parmezan. Dużo parmezanu.
Innymi słowy jednoznaczna okejka. Mam tylko obawy, że tak dobry kucharz siedzi tam gdzieś samotnie w tej ich podziemnej kuchni przykuty do ściany łańcuchem na tyle długim, by sięgnąć do palników, ale zbyt krótkim, by sięgać do mikrofalówki. Szkoda mi go, ale odwiedzę Kamienny Kasztel ponownie, tym bardziej, że knajpa posiada przyjemny ogródek. Może kucharz będzie ten sam, jeśli kajdany nie nawalą.
Udostepnij
July 5th, 2012 at 9:26
Przepraszam trochę za spam ale strasznie mnie to ciekawi. Pan przypadkiem nie był 1 lipca w jednej z restauracji przed Arkadią?
July 5th, 2012 at 9:50
Dobry wybór z tą roladą!
Witomy na Śląsku!
July 5th, 2012 at 13:31
@Michał: byłem 400 km od Arkadii :)
July 7th, 2012 at 11:42
To dobrze, że nie podszedłem i nie poprosiłem o autograf. :D
July 7th, 2012 at 17:40
Pomimo swojej złej sławy, Śląsk to naprawdę interesujące miejsce! Zdecydowanie powinien Pan przyjechać tutaj kiedyś i gruntownie przyjrzeć się temu miejscu. Być może akurat się spodoba ;)
July 8th, 2012 at 3:09
Ależ byłem wielokrotnie i z każdym razem poznaję coraz lepiej.
July 8th, 2012 at 23:46
No tak, właściwie mogłem się domyślić. Mam nadzieję, że odwiedzi Pan nas promując nową część FNiN :))
January 22nd, 2016 at 19:13
“Jakby się głębiej wkopać w archiwa, jest to również miejsce, w którym rozegrało się wiele kryminałów i to zupełnie niefikcyjnych.”
O jakie kryminały konkretnie Panu chodziło?
A.