Gerber Shard
Ten kawałek blaszki zawiera pięć narzędzi, a wygląda jak zwykły przypinany do kluczy otwieracz do kapsli. Jego oczywista przewaga nad otwieraczem do kapsli to pozostałe cztery narzędzia. To kieszonkowy gadżet ostatniej linii obrony, gwardia przyboczna, która powinna być przy nas, gdy zabraknie wszystkiego innego, a niedźwiedzie i wilki będą nacierać z obu stron.
Kieszonkowe narzędzia (pocket tools) to osobna kategoria gadżetów, czasem występująca w polskich sklepach pod nazwą „mikronarzędzia”. Może to być mylące, bo pod tą samą nazwą znajdziemy również elektronarzędzia modelarskie i ślusarskie. Bywa, że i dentystyczne (warto sprawdzić, kto kupił i unikać tych gabinetów).
Wielu producentów noży, i nie tylko, ma w swojej ofercie takie maleństwa. Niektóre są wydziwione, niektóre hiperdrogie, niektóre mocno rozbudowane, niektóre z tytanu. Poszperajcie, jeśli chcecie, za pomocą słowa-klucza „pocket tool”. Ja poszperałem i wyszło mi, że bździdło za 35 zeta nie jest gadżetem ponad stan, którego szkoda używać w obawie przed zepsuciem. To dobry gadżet za tę cenę, naprawdę porządnie wykonany.
Gerber Shard zawiera dwa śrubokręty płaskie, mały śrubokręt krzyżakowy (Philipsa) otwieracz do kapsli i (mikro)łom. Żadne z tych narzędzi nie jest oczywiście pełnowartościowe, ale cóż nam po pełnowartościowym narzędziu, które w nagłej potrzebie znajduje się w walizce narzędziowej w zupełnie innym miejscu, niż występuje ta nagła potrzeba?
Brakuje malutkiego choćby ostrza, lecz to już wina naszych braci w turbanach, przez których w wiele miejsc, na przykład na pokład samolotu, nie wolno wnosić niczego ostrego. No a Gerber Shard ma być narzędziem, które mamy ze sobą stale, może nie licząc basenu, choć i to by się dało zorganizować.
Z nieco bardziej zaawansowanych gadżetów zbliżonej wielkości pisałem kilka lat temu o Swiss Card Light Victorinoxa. Różnica jest tak, że tamtą nosi się w portfelu. Udało mi się przelecieć z nią na najbardziej strzeżonej trasie świata, czyli Londyn-Nowy York, i to dwukrotnie. Zawarty w karcie mały nożyk zwrócił uwagę dopiero ochroniarza na lokalnym lotnisku w Bangkoku. Gerber nie powinien sprawiać takich kłopotów.
Gerbera można przypiąć do kluczy i zapomnieć o nim do czasu, aż okaże się nagle potrzebny. OK, nie do końca, bo z powodu swojej kanciastości czasem potrafi sam o sobie boleśnie przypomnieć.
Udostepnij
October 8th, 2014 at 9:49
Można się trochę poczuć jak Gordon Freeman :-)
October 8th, 2014 at 11:52
Wydaję mi się że jest pan trochę jak Sarah Connor gotowa na wszystko, znająca wszystkie podstawowe techniki i narzędzia potrzebne do przetrwania ;)
Na zdjęciu trzecim są wszystkie narzędzia, które nosi Pan z kluczami ??? mało tego nie ma. Stalowy cylinder to gwizdek ??? Jakie jest jego zastosowanie jako ostatniej linii obrony :)
pozdrawiam gorąco JArek
October 8th, 2014 at 15:46
Cóż…
1. Oczywiście to nie łom, tylko tzw. łapka (zdjęcie 8/9)
2. Łapką też można otworzyć piwo, wyszarpnąć gwóźdź, odkręcić śrubkę. A można też wiele innych rzeczy ;-) Np. ostatecznie się obronić. Bo to małe to-to, pozwoli nam ewentualnie umrzeć z honorem (przez tzw. połyk).
October 8th, 2014 at 23:53
Niezłym rozwiązaniem są też tzw. karty survival (do schowania w portfelu), nie tak wypasione jak gadżet Vitorinoxa, ale znacząco tańsze (dostępne nawet w granicach kilku złotych) i solidniejsze (w całości z nierdzewnej stali). Zawierają otwieracze do puszek i butelek, ostrze, piłę, śrubokręt, klucze nasadowe itp. Choć muszę uczciwie przyznać, że mimo częstego poruszania się w trudnym terenie nie zdarzyło mi się jeszcze jej użyć.
October 10th, 2014 at 17:33
@JArek Otóż gwizdek może być
bardzo przydatny do wezwania
pomocy ;)
October 10th, 2014 at 18:57
Nie przypominam sobie by coś podobnego nosił Misiek Gryls, zatem musi to być do bani. ;-) Zainteresowanych tematem narzędzi kieszonkowych zachęcam do zapoznania się z bogatą ofertą Melona (3w.melontools.pl). Dobre i na dodatek polskie!
Gwizdek to ważny element zestawu przetrwania. Gdy zabieram swoje pociechy do lasu, pierwszą rzeczą jaką robię po opuszczeniu samochodu jest właśnie założenie każdemu z nich na szyję gwizdka. Dzieciaki dobrze wiedzą, że gdy stracą mnie z oczu mają się zatrzymać i od razu zacząć gwizdać. Przy pomocy gwizdka jest się w stanie dużo dłużej wzywać pomoc niż korzystając li tylko z własnego gardła.
October 11th, 2014 at 4:34
Melontools znam, jednak one są bardziej rozbudowane. Ja potrzebowałem czegoś naprawdę małego.
October 11th, 2014 at 7:17
Myślę, że jak Pan Kosik nie używa tych monocośtam, to to nie może być dobre.
October 14th, 2014 at 17:38
Szczególnie cieszę się na spotkanie ludzi z gwizdkami gdzieś w ostępach leśnych ;((( kocham wrzeszczących grzybiarzy BAAAAAAAŚKA !!!!!!!!!! RYYYYYYYYSIEK !!!!!!!!! GDZIE JESTEŚ !!!!!!!! itd.
A tak na poważnie to wszystkie powyższe narzędzia może z powodzeniem zastąpić dobry nóż, no może z wyjątkiem gwizdka ;))))))
October 14th, 2014 at 22:44
To się nie wyklucza.
October 19th, 2014 at 8:56
Ciekawy artykuł, który na pewno przyda się w przyszłości. Jednak piszę w innej sprawie.
Serią FNiN porwał Pan moją dziewczynę! Oczywiście nie zostawię tak tej sprawy, więc ma Pan do wyboru 2 opcje:
-pisać książki w kodzie binarnym by w jakimś stopniu zniechęcić do czytania moją dziewczynę (chociaż z drugiej strony jest informatyczką, to chyba raczej nie zadziała :/),
-następna książka ma zawierać tylko 2 strony (tytuł i spis treści).
Sądzę, że moje żądania są przystępne i czekam na odpowiedź :D.
October 22nd, 2014 at 21:23
Ueeee… 35 zeta za kawałek blachy?
No dobra, i tak lepiej, niż podobnego rodzaju narzędzie firmy Schrade - Pry tool. Wykonane z tytanu, który ma swoją cenę - $50…
October 27th, 2014 at 1:33
@Paweł Kicior: jedyne co mogę zrobić, to zaszyć w tekście przekaz podprogowy. Poproszę o wytyczne, co ma zawierać.