Czemu fantastyka nie ocieka prestiżem?

,

Czemu czytelnicy literatury mainstreamowej zwykle omijają fantastykę szerokim łukiem?

Istnieje bardzo dużo wielkich i uznanych dzieł, które z całą pewnością są fantastyką. Jednak nie są fantastyką nazywane. Można by powiedzieć, że ocena dzieła zależy od jego pozycjonowania, czy otagowania. Sama literatura fantastyczna nie ułatwia zadania, bo przecież znakomita większość popularnych powieści fantastycznych nie niesie ze sobą żadnych wartości poza rozrywką, bywa że i napisaną na granicy grafomanii. To samo dotyczy zresztą wszelkiej literatury gatunkowej.

Dodatkowo sporo ludzi jest z natury, lub z braku ćwiczeń, pozbawionych tego rodzaju wyobraźni, który jest odpowiedzialny za przeprowadzanie w myślach symulacji innych rzeczywistości. Dla nich nie tylko fantastyka, ale i szerzej fikcja literacka znaczą tyle samo, co kłamstwo.

Trudno ocenić, czy to właśnie z tych powodów od lat widać rosnącą popularność literatury non fiction. A może bardziej chodzi o to, że na świecie działo się i dzieje tyle ciekawych rzeczy, że nie trzeba zmyślać nowych historii. Wystarczy czerpać całymi garściami z przeszłości, również tej najnowszej. Jeżeli patrzeć z tego punktu widzenia, to fikcja literacka wydaje się czymś niepotrzebnym, zajmującym miejsce na półkach książkom prawdziwym, a przez to ważniejszym i bardziej poruszającym.

Osobiście nie zgadzam się z tym poglądem. Jeśli odrzucimy stosowanie fantastycznych symulacji, to skażemy się na cywilizacyjną podróż w nieznane. Jak bez fantastyki snuć prognozy dotyczące przyszłości? Jak analizować dawne błędy? Jak dostrzec inne, alternatywne drogi, z których nie skorzystaliśmy? Jak rozważać, które wybory prowadzą do lepszego, a które do gorszego świata? Bez fantastyki ugrzęźniemy w tej jednej ścieżce historii, którą dobrze znamy. Sami sobie założymy klapki na oczy.

Fikcja literacka w naszym rozumieniu stała się popularna na początku XIX wieku. Zaraz, zaraz – zapytacie – a co z legendami, mitami i zwykłymi baśniami, które istniały jeszcze w przekazach ustnych od setek lat? Odpowiedź jest prosta – były uważane za prawdziwe. Ludzie naprawdę wierzyli w Króla Artura, Smoka Wawelskiego i strzygi na równi z tym, co widzieli na własne oczy wokół siebie. Oni żyli w fantastycznych światach, nawet o tym nie wiedząc.

Zmiany kulturowe, szczególnie w świecie zachodnim, nie zatrzymają się, gdy nastąpi zwycięstwo non fiction. One raczej zwiastują zmierzch literatury jako takiej, a nawet w ogóle słowa pisanego. Być może ten krótki okres w dziejach ludzkości, w którym umiejętność pisania i czytania była powszechna, wkrótce dobiegnie końca? Dziś często się to nazywa wtórnym analfabetyzmem, bo inaczej nie potrafimy opisać tego upadku, nie wiedząc jeszcze, co przyjdzie po nim.

Zmiany jednak będą jeszcze głębsze, bo dotyczyć będą, już po trosze dotyczą, wszystkich aspektów życia. Jednym z nich będzie upadek wielkich fabuł. Dzisiejsze hollywoodzkie blockbustery oparte są na szczątkowych fabułach, nielogicznych i niewiarygodnych. I to nie jest błąd, lecz celowy zabieg. Dla masowego widza ważniejsze są chwilowe emocje, proste gagi i szybkie rozładowanie napięcia. Kinomaniacy nazywają te filmy płytkimi i głupimi. Czy słusznie? Jak zwykle, to zależy od punktu widzenia.

Jacek Dukaj tę nadchodzącą rzeczywistość postpiśmienną nazywa erą bezpośredniego transferu przeżyć. Na razie technologia jest tak niedoskonała, że pozwala tylko na lizanie cukierka przez papierek, albo i przez szybę, ale trend już widać wyraźnie. Seriale na platformach streamingowych, a telewizyjne telenowele nawet bardziej, są tym od dawna. Tasiemce tworzone bez polotu, ale z zachowaniem pewnych zasad, pozwalają zwykłym ludziom żyć życiem innych.

Podobnie wygląda to z gwiazdkami YouTuba, Instagrama, Tik-Toka, czy innych serwisów. To, co dziś reprezentują sobą celebryci i idole popkultury, dla przeciętnego odbiorcy jest dostępne w formie bardzo ograniczonej. To się jednak zmieni, jeśli uda się rozwinąć odpowiednie technologie. Niektóre już istnieją.

W uniwersum Cyberpunk 2077 istnieje technologia zwana braindance. Pozwala na nagrywanie, edycję i odtwarzanie pełnych przeżyć, odbieranych wszystkimi zmysłami, włącznie ze stanami emocjonalnymi. Przypomina to rozwiniętą wersję podobnego wynalazku z filmu Dziwne dni (Strange Days, 1995). Jak to zwykle bywa, baindance powstał jako program terapeutyczny, ale szybko znalazł zastosowanie w branży rozrywkowej. Popularność tej technologii doprowadziła do skali uzależnień nieporównywalnych do niczego, co istniało wcześniej, a legalne i nielegalne nagrania są źródłem gigantycznych zysków. Życie cudzym życiem stało się powszechnie dostępne i w stu procentach realne.

Z naszej dzisiejszej perspektywy ludzi ceniących sobie fikcję, ale jednak umiejących oddzielić ją od życia, taka przyszłość wydaje się katastrofą i upadkiem. Ten nasz ukochany, choć dość nienaturalny twór, jakim jest literatura, daje nam pewne narzędzia do rozumienia i oceny rzeczywistości. Narzędzia niedostępne dla ludzi nieczytających fikcji. Przyszłość postpiśmienna to świat pełen ludzi, którzy nie potrafią logicznie myśleć ani dostrzegać związków przyczynowo-skutkowych. To świat ludzi ferujących wyroki bezrefleksyjnie, pod wpływem chwilowych emocji. To świat powszechnej ignorancji i życia chwilą.

Czy w tę stronę zmierzamy? Czy ludzkość zamieni się w bezmyślną masę, nie widzącą szerszego kontekstu i pozbawioną empatii? To pasuje już do całkiem sporego odsetka twórców postów i komentarzy w mediach społecznościowych. A będzie znacznie gorzej. A może nie? Może z naszego czasu i miejsca nie potrafimy dostrzec korzyści i nowej jakości, jaka wyłoni się po śmierci literatury. Jakości unifikacji idei i zaniku indywidualizmu. Na tym przecież rośnie potęga Chin.

Pocieszające jest chyba jedynie to, że zmiana nie będzie ostateczna i całkowita. Teatr nie przestał istnieć wraz z pojawieniem się kina, stracił tylko na popularności. Kino nie zniknęło wraz z pojawieniem się telewizji, a telewizja wraz z pojawieniem się internetu.

3 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz